Liczbę świętych ogłoszonych przez papieży oraz pierwszych biskupów szacuje się między dziesięć a jedenaście tysięcy. Nie do policzenia są męczennicy za wiarę – pierwsi chrześcijanie, nieznani misjonarze, zakonnice. Zgodnie z „Aποκάλυψις Ιωάννου”, czyli księgą objawienia świętego Jana opieczętowanych i uchronionych przed zagładą będzie 144 tysiące ludzi, potomków wszystkich dwunastu plemion Izraela, w dodatku takich, którzy nie zaznali stosunku seksualnego z kobietą.
Odnoszę wrażenie, że przez ponad dwa tysiące lat chrześcijaństwa może już zbliżamy się do 144 tysięcy świętych katolickich, prawosławnych, protestanckich, innych.
W Księdze Apokalipsy jest ostrzeżenie, aby niczego w niej nie zmieniać pod rygorem kary (ci, co czytali – wiedzą). Jan jest tylko spisującym objawienie dane mu od Stwórcy. Czyli trzeba traktować liczby dosłownie, zresztą inaczej traktować liczb się nie da.
Jeżeli mam rację, to niczego dobrego to nie wróży. Obym ja się mylił, bo Jan mylić się nie może!
Może ktoś wytknie mi błąd logiczny? Bardzo bym tego chciał.

Jestem lekarzem kierującym oddziałem internistyczno-kardiologicznym w Szpitalu Specjalistycznym im. Henryka Klimontowicza w Gorlicach. Jeżeli chcesz dowiedzieć się o mnie więcej kliknij tutaj
1) Czyli pierwszy święty – łotr z krzyża, był dziewicą?
2) Żonaci mężczyźni nie mają szansy na zbawienie?
3) Dlaczego prze ślubem o tym się nie mówi?
Dziękuję za pytania. Wpis o Apokalipsie miał być z przymrużeniem oka, w zadanych w ramach komentarza pytaniach jest dobry humor – czyli ktoś wyczuł konwencję powyższego wpisu.
Oczywiście każdy mężczyzna przed ślubem zawieranym w którymś z obrządków chrześcijańskich powinien przeczytać całe Pismo Święte. Zbawienie to loteria, małżeństwo to rzecz poważna, dla mnie śmiertelnie poważna i w tym przypadku nie żartuję. Żeniąc się mężczyzna traci możliwość zbawienia. Według tej księgi Nowego Testamentu.
Rozumiem, że zadane pytania są retoryczne zważywszy tekst objawiony Janowi.
Dziękuję za błyskotliwy komentarz.
Podobno przeczytanie całej Biblii to najkrótsza droga do ateizmu…
Takich badań nie znam. Na pewno Biblię warto czytać, a „Pieśń nad pieśniami” wprowadzić do kanonu lektur szkolnych 😉